sobota, 3 stycznia 2015

O zbiórce na Earthdawn

Zacznę od komentarza ze znanego serwisu fantastycznego dotyczącego innej zbiórki.

Nie wiem skąd ta nagonka, narzekacie, że RPG podupada, a jak ktoś próbuje coś wydać to atakujecie i hejtujecie.
Ja nie narzekam, że podupada, bo mam to gdzieś. Mogę wiec hejtować swobodnie.


Czemu tak jest, że jak ktoś chce coś zrobić na naszym polskim poletku rpg ktoś chce coś zrobić, dominującą reakcją jest mało merytoryczna krytyka i szukanie dziury w całym? Czemu fandom musi powtarzać bezsensowne memy, że pdf-y powinny być prawie za darmo albo, że zbiórki są dla małych. Zbiórki na Kickstarterze robili tacy giganci jak Chaosium, Monte Cook i Onyx Path. I nikt nie miał problemów. Prawda, że Fajnym RPG bardzo dużo brakuje do zachodnich standardów, prawda, że zbiórka na Magię i Miecz mogła być lepiej zorganizowana, ale trudno jest mi wskazać jakieś rażące zaniedbania obecnej zbiórki. Nagrody są dobre, ceny są racjonalne, jako dodatki mamy przecenione o nawet 50% inne podręczniki wydawnictwa (serio, można wesprzeć tylko po to, żeby się załapać na promocję, jak kogoś dana pozycja interesuje). Progi są wysokie, ale przynajmniej konkretne. Trudno jest mi ocenić koszty, nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, więc nie będę się wypowiadał. Trzeba pamiętać, że polskie wydanie będzie miało nowy layout i nowe ilustracje, a oba podręczniki będę miały po około 500 stron.

Za "złotych" czasów starego MiM-a i wydawnictwa Mag, też były opóźnienia i kfiatki wydawnicze. Prawda, że był krótki okres prosperity za czasów ISY i DnD 3 oraz Copernicusa i Warhammera II, ale te czasy szybko nie powrócą, zwłaszcza, że wtedy istniała już pewna podstawa, której dziś tak na prawdę nie ma, trzeba sobie uświadomić, że zapaść względem początku wieku jest totalna, rpg zniknęło z Empików i księgarń, wydawcy w większości uciekli w inne bardziej dochodowe branże, pozwalające zachować zyski. Wymaganie cudów na kiju od tych kilku pozytywnie zakręconych ludzi, którzy zostali przy RPG jest jak wymaganie, żeby nie przeciekał dach domu, którego jeszcze nie zbudowano.

Znowu cytat, tym razem Ignacy Trzewiczek.

"Na rynku było kilka prób mniej lub bardziej profesjonalnego podejścia do klientów, mniej lub bardziej z rozmachem, jednak nie spotkało się to z hurraoptymistycznym przyjęciem i za każdym razem projekt upadał, a fani RPG siedzieli wciąż przy świeczkach, w ciemnym pokoju. Były próby z grami Indie. Nie przyjęło się. Były próby z grami w PDF za 10 zł. Nie przyjęło się. Były próby z full kolor podręcznikiem na kredzie. Nie przyjęło się. Były próby takie i owakie… A rynek bez zmian. Mam wrażenie, że naszej społeczności niczego nie brakuje i jest jej dobrze tak, jak jest. Wszelkie próby zmian, świeżego powietrza zawsze kończyły się klęską. Śmiem podejrzewać, że erpegowcy żadnego świeżego powietrza nie chcą. Po co więc zmieniać coś na siłę?"

Pamiętam narzekania na to, że Ars Magica jest zbyt niszowym, mało znanym systemem jak Galmadrin ogłosił, że chce ją wydać. Wydawnictwo zaliczyło kilka obsuw, reakcją był narastający hejt, aż w końcu zawiesili działalność. Biorąc pod uwagę, że to byli pół-wolontariusze utrzymujący się z "normalnej" pracy, a zysk z sprzedaży podobno wynosił nieco ponad 1000 zł rocznie, nic dziwnego, że zwinęli interes. A szkoda, Ars Magicę na pewno bym kupił. Teraz wychodzi Earthdawn, dobrze znany system i jest w sumie podobnie. Narzekano na wydanie Dark Heresy 2, nawet gdyby ktoś chciał wydać DnD 5, malkontenci też pewnie by się znaleźli. Rynek trzeba budować małymi kroczkami, pozytywistyczną pracą. Jeżeli obecny trend się utrzyma, jestem ciekaw kiedy FRPG zwinie interes albo zacznie wydawać planszówki, czy beletrystykę, bo przy takim nastawieniu jest to kwestia czasu. Ja jednak liczę na zmianę pokoleniową.

Czy na prawdę musi tak być? Można chociaż nie przeszkadzać tym, którzy usiłują coś zrobić.

17 komentarzy:

  1. Zmiana pokoleniowa może całkiem pogrzebać typowo polskie rpg w dobie erasmusów i powszechnej znajomości angielskiego. Pomijając jakieś fanowskie autorki wydawane dla 40 osób za zebrany tysiąc czy dwa. Nie mówiąc o tym że za 20 lat w typowe papierowe rpg może już grać tylko promil z tych kilkudziesięciu tysięcy osób które robią to dziś - patrząc na rozwój popularności gier wideo, planszówek a zapaść czytelnictwa przy okazji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz. Zapaść czytelnicza nie jest teraz jakaś większa niż w latach 90-tych. Z tego co wiem udział anglojęzycznych podręczników jest niezbyt imponujący, Furiath podał 7%. Obcojęzyczne podręczniki są też zwyczajnie drogie jak je porównać z polskimi. Jeżeli chodzi o przyszłość, to IMHO gry komputerowe nie mają większego wpływu na popularność rpg, największy boom przypadł na okres najszybszego rozwoju gier komputerowych. Z tą zmianą pokoleniową to chodzi mi o to, że z dopływem nowych ludzi, może skończy się kilka starych problemów.

      Usuń
    2. W zasadzie zastanawiam się nad czymś innym. To nie kryzys czytelnictwa, czy znajomosc angielskiego wpływa na taka a nie inna sytuację wydawnictw RPGowych, lecz sytuacja ekonomiczna. Na zachodzie robiac jeden etat w kieszeni zostaje jakaś kwota na przepieprzenie i pierdoły. Dzieciak po szkole idzie przerzucać burgery i sobie może kupić całą półkę dodatków. Polak rypie w młodości trzy etaty i ledwie ma na przetrwanie, więc jak ma wydać pieniądze na przyjemności to trzy razy waży każdą złotówkę w ręce. Potem kręci nosem, wubrzydza i ma ogólny ból dupy szukając dziury w całym. Potem w wieku średnim jak zarabia tyle ze moze sobie pozwolic to jest zbyt zmęczony i zbyt przyzwyczajony do wybrzydzenia by cokolwiek docenić. Ostatecznie wychodzi na to, ze nie ma dla kogo wydawać bo wszyscy by najchętniej brali za darmo...

      Usuń
    3. Trochę chyba przesadzasz. Skoro ludzie kupują planszówki, które są droższe od podręczników, to oznacza, że pieniądze są. Serio sklepy z planszówkami pękają w szwach. W Toruniu (200 tyś mieszkańców) obecnie są chyba 3, były takie czasy, że 4, ale jeden chyba nie wytrzymał konkurencji, a właściciel jednego przeszedł na emeryturę i sprzedał lokal. To jest raczej kwestia podejścia. Po pierwsze założenia złych intencji kogokolwiek, kto zarabia na swoim produkcie, bo już komercha, oszustwo, ciułanie kasy itp. Po drugie chyba jakaś nostalgia za złotą erą rpg i przekonanie, że nigdy nie wróci. Po trzecie brak dopływu świeżej krwi. Za czasów starego MiMa najwięcej jego czytelników miało zdaje się 16 lat, ludzie starsi niż 19 stanowili absolutny margines. Po prostu nie wychowano nowego pokolenia i zmarnowano wieki boom początku wieku.

      Usuń
    4. Gry komputerowe bezpośrednio może i nie, ale łatwiej młodych ludzi zachęcić do grania w gry wideo niż w jakieś sekciarskie gry książkowe grane w piwnicy przy świeczkach, do tego boom na planszówki nie pomaga dlatego czarno to widzę patrząc co i jak się wydaje w rpg ostatnio. Akurat z tego co pamiętam to Furiath brał dane tylko z allegro,a do nich nie mam zaufania. Bo jednak sporo osób później nie odsprzedaje tego dalej bo się nie opłaca zwyczajnie i nikt nie kupi mniej znanego tytułu pokroju Shard rpg ;). Co do ceny to jest to względne patrząc na jakość wydań PL często robione po kosztach, z błędami czarno-białe na słabym papierze. A taki Earthdawn 4e (130) kontra Numenera czy One Ring pełny kolor 170 w Rebelu to już niewielka różnica w cenie. Rudie też ma trochę racji jak Polak ma wydać 10% swojej pensji na podręcznik to się 10x zastanowi, dla Europejczyka czy Amerykanina to jak splunąć.

      Usuń
    5. Tyle, że zarówno Numenera jak i One Ring mają podstawki złożone z jednego podręcznika. Cena za sztukę wychodzi wtedy 65 dla ED, 75 w twardej oprawie.

      Usuń
    6. Teoretycznie, ale MG i tak musi kupić oba ;)

      Usuń
  2. Trochę z tymi zarobkami i wydatkami przesadzacie. Kupienie podręcznika na miesiąc to aż taki wielki wysiłek nie jest. Patrzę tutaj na średnią moich znajomych, a przekrój tych mam w miarę szeroki od pracujących fizycznie, przez urzędniczych szaraków, pracowników korporacyjnych, po kadrę zarządzającą i większość z nich aż takiego niedostatku nie cierpi, żeby nie móc wydać 100 czy 200 zł na miesiąc.

    Dla mnie problem jest zupełnie inny. Będąc posiadaczem Savage Worlds, Basic RPG i Fate Core czuję się w pełni zabezpieczony na długie lata. Jak pomyślę o konieczności poznawania kolejnej mechaniki to mnie szlag najjaśniejszy trafia. Wolę ten czas przeznaczyć na lepsze ogarnięcie settingu, czy popracowanie nad fabułą. Szczególnie, że większość wydawanych rzeczy, po krótkim okresie dobrodziejstwa u Gramela, jest naprawdę marnie wspierana przez wydawców. A bez takiego wsparcia 30 letni rpgowiec musi sam unieść ciężar przygotowania, na co nie zawsze ma czas i siły. Ciekawe ile osób ma podobnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trafna uwaga. Większość systemów obecnie dostępnych po polsku albo nie ma dodatków, albo ma ich bardzo mało.

      Usuń
    2. Pewnie wielu z nas ma podobnie, ale koło się zamyka.. Mało osób kupi podstawkę, którą wydawca potem sprzedaje z kartonów jeszcze 10 lat po premierze to już nie ma nawet siły i ochoty na wydawanie dodatków których sprzeda 10x mniej. Niestety tej małej skali nie przeskoczymy i lepiej raczej nie będzie. Co widać chociażby po zbiórkach społecznościowych gdzie największym wysiłkiem udaje się zmobilizować kilkaset osób do tysiąca jak w przypadku nowego
      MiMa. To jakieś śmieszne liczby. Chodzą słuchy, że z wydaniem Wiedźmina 3, CDP ma ruszyć z promocją Wiedźmina RPG (pewnie na podstawie gry a nie książki), o ile to prawda i o ile wystartują to pewnie będzie jeszcze jedyna taka poza Earthdawnem zakrojona na szeroką skalę akcja dotarcia do szerszych mas graczy, niekoniecznie hardkorowych. Potem wieszczę ino regres i wydawanie niszowych systemów chałupniczo dla k100 zapaleńców.

      Usuń
    3. W sumie, Earthdawna chcielismy dac dla starych EDkowcow. Okazalo sie, ze oni maja 1sza edycje i nie potrzebuja nowej. Lub tez daliby, gdyby nie to, ze zebrzemy o pieniadze. Dlatego chcemy wydac cos, co moze dotrzec do nowych ludzi. IP nam na to pozwoli.
      Moze sie uda... Jak nie, to na prawde jedynym slusznym dzialaniem beda planszowki i od czasu do czasu cf na cos do SW albo Wolsunga.

      Usuń
  3. W takim razie druk na żądanie albo rozwijanie gier na otwartej licencji...

    Z drugiej strony jeżeli polskie wydawnictwa nie radzą sobie na rynku to cóż... Aż tak wielkim dobrem kultury nie są żeby po nich rozpaczać. Angielski nie boli...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko żeby coś wstawić do druku na żądanie to trzeba najpierw wyłożyć kilka-kilkanaście tysięcy na tłumaczenie lub licencję. A potem liczyć że się zwróci i nie kupi tego całe 15 osób. Dlatego chyba crowdfunding u nas na długo się zadomowi.

      Usuń
  4. Mnie zastanawia podejście biznesowe Fajnych RPG, bo chłopaki ciągle jadą na emocjach zamiast na logice, czyli korzyściach dla klienta. No bo na zdrowy rozum - po co mam kupować podręcznik za 130 zł wpłacając kasę teraz i dostać go w sierpniu (jak dobrze pójdzie), skoro w tej samej cenie, po obejrzeniu będę mógł dostać go we wrześniu? Jak ktoś nie ma kasy (bo np. się uczy) odłoży sobie do września po 15-20 zł miesięcznie i kupi bez spinki. Bo co zyskujemy ufając wydawcy? Oki są pedeefy, ale umówmy się, że mrozimy kasę na pół roku, ba wpłacamy bez pewności, że w ogóle zbiórka się powiedzie.
    Nie obchodzą mnie biblioteki (jak przy zbiórce na MiMa, czy SzSz), ja jestem świńskim kapitalistą, płacę i chcę mieć korzyść. Niech to będzie przedpremierowa wysyłka, twarda oprawa, niższa cena, dodatkowe materiały (choćby w pdf) przygotowane tylko dla uczestników zbiórki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karpiu tylko tu jest ten haczyk że tym razem podobno to nie jest crowdfunding-przedsprzedaż. I jeśli zbiórka nie wypali to żegnaj ED4 PL czy to w sierpniu czy we wrześniu czy tam kiedykolwiek, więc taki student może wpłacić teraz albo żyć z poczuciem winy do końca życia :P

      I jeśli tak faktycznie jest to taka akcja ma sens, bo najwyraźniej wydawca nie może wyłożyć kilkunastu-kilkudziesięciu tysięcy na stół ot tak. Ktoś powie "to co to za wydawca??", no najwyraźniej taki mamy klimat...

      Usuń
    2. Karpiu - sierpien byl dlatego, ze FASA nie miala skonczonych podrecznikow. Jakby tam bylo inaczej, to termin bylby inny.

      Usuń
  5. Nie podobno... Na pewno. Crowdfundingowo, jak nie wypali, to wpłacacze mają gwarantowany zwrot kasy oczywiście. Personalnie chciałbym, żeby wypaliło, choć rokowania na razie są ostrożne...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń