sobota, 9 maja 2015

Klimaciarz mocno masakruje młodego turlacza

I rzutem na taśmę przed ciszą wyborczą, z przymrużeniem oka ;)

> Bardzo proszę, turlacze.
>Panie mistrzu gry, bo tu pada takie pytanie, ponieważ mocno krytykuje pan rozwiązania Hack ans slasha. Tej zimy było takie badanie: W którym systemie gracze najmniej boją się o swoje złote korony? Pierwsze miejsce – Dungeons and Dragons, drugie miejsce – Das Shwartze Auge, trzecie - Rolemaster, tam...
>A nie było Kryształów Czasu przypadkiem?
>Nie, nie było Kryształów Czasu.
>Nie było Kryształów Czasu - popatrz pan! No to może robiono po Kryształach Czasu...
>No więc były, ale nie były w pierwszej trójce, panie mistrzu gry! Jednak tam funkcjonuje, jak to pan nazywa, to wredne turlactwo. Trzech na stu graczy tylko boi się o swoje pieniążki - to chyba nie jest tak dużo, prawda? Może jednak idźmy tą drogą, a nie klimaciarstwami, które mają 0,2 poparcia w społeczeństwie, co jest tragedią jakąś okrutną...
>Proszę pana, spośród dwóch graczy, z których jeden wygrywa spotkanie a drugi siedzi w pieleszach, ten pierwszy bardziej boi się o swoją postać, ale to on tworzy najlepsze sceny. Bo widzi pan, celem gry, nie jest ekspienie.
> A co?
>To ja przepraszam, nie będę zastępował pańskich almanachów. Gracze mają swoje postaci, mają swoją immersję, mają swoje odgrywanie i za to grają i chodzą na sesje, a pan chce tylko ekspić! To niech pan sobie ekspi i żyje dalej...
>Mam nadzieję, że będę miał za co ekspić i żyć dalej, panie mistrzu gry!
>Proszę pana, jak powiedział wybitny gliwiczanin, Ignacy Trzewiczek - na dnie oceanu w Rowie Marienburskim są podwodne Skaveny...
>Super!
>One żyją sobie bezpiecznie od milionow lat, i żyją sobie.
>Wie pan co, przykro mi, ale dobre wychowanie tutaj musi zastąpić faktografia: no nie jest pan normalnym człowiekiem.
>Panie mistrzu gry odniosłem wrażenie, że po raz pierwszy, nie jest pan... Jest pan któryś raz u nas już na panelu ale pierwszy raz widzę pana wyprowadzonego z równowagi.

>Ja nie jestem wyprowadzony z równowagi, proszę pana, tylko usiłowałem podkreślić dobitnie, że mnie brzydzą tego typu poglądy, że najważniejsze jest się dobrze naekspić. Niestety celem RPG nie jest dobrze się naekspić, celem RPG nie jest bezpieczeństwo... Mnie uczono, za komuny to było, ale mnie uczono, że kto nie odgrywa ten nie dostaje pedeków, a was się uczy: liczcie exp za każdego stworka – tfu!

I tyle w kwestii merytoryczności sporu turlacze vs odgrywacze.

Powyższy tekst nie ma na celu wyrażenia poparcia, czy krytyki jakiegokolwiek kandydata, jest satyrą.

sobota, 2 maja 2015

Pyrkon okiem Casuala - Zmęczenie materiału

Tekst dla Cafe Raptor

W tej relacji padnie wiele niezbyt przyjemnych słów pod kątem Pyrkonu nie dlatego bynajmniej, że była to zła impreza tylko dlatego, że czas już się zacząć uczyć na błędach i przestać napawać się absolutną bezkonkurencyjnością wśród polskich konwentów. Pyrkon jest gigantem, jest świetnym konwentem genialnie zorganizowanym w cudownej lokacji, ale nie jest bez wad jak każdy polski konwent. Zacznijmy więc od rzeczy złych, dobrych i obojętnych, które najbardziej rzucały mi się w oczy.

Co mi dało raka

1. Blok LARP.
Wiecie, ja nawet nie łudzę się, że załapię się na jakiegokolwiek LARPa na Pyrkonie. Na tego którego prowadziłem przyszło ponad dwa razy więcej graczy niż było miejsc. Było to w piątek, sobota wyglądała podobnie, a w niedzielę... na LARPy zjawiała się 1/3 osób, które wpisały się na listę. C'mon! Tak jest na każdym konwencie, np. tak było na ostatniej Zjavie. Po co sztucznie zapychać niedzielny program skoro popyt w pozostałe dni konwentu jest ogromny?
2. Blok sesji RPG
Wypłata waluty zamiast traktowania sesji jako pełnoprawne punkty programu to kontrowersyjny temat. Na Coperniconie sesje to punkty programu umieszczane w informatorze. Skutek jest taki, że jest ich zgłoszonych dużo przed konwentem. Na Pyrkonie było ich zgłoszonych przed konwentem około 13 (na nieporównywalnie mniejszej Zjavie było zgłoszonych 20). W trakcie konwentu liczba wzrosła do ponad 40, ale i tak było to za mało ponieważ gracze szukali wolnych mg.
3. Gastro
Te ceny to był ponury żart.

Co mi dało pokój

1. Sklepik konwentowy
Niedziela rano. Mam 15 Pyrfuntów za prowadzenie sesji. Na Falkonie zebrałbym jakieś śmieci. Na Pyrkonie było nadal mnóstwo świetnych fantów. Zgarnąłem podręcznik do Nemezis. Dodatkowo waluta miała sporą siłę nabywczą, nawet do kilku złotych za 1 Pyrfunt.

2. Atmosfera
Cosplayerzy, mnóstwo wystawców, ogromne hale targów, nieprzeliczone tłumy, wielki gamesroom, wioski wikingów i post-apo, rzeźby smoków, wystawy obrazów, modeli ze Star Wars, Żelazny Tron itp. itd. Na Pyrkon jedziemy dla tego całego bizantyjskiego przepychu.

3. Wywalenie całonocnego bloku Mangi i Anime z sleeproomu
Całonocny maraton japońskich reklam, AMV i k-popowych teledysków w sleepie, to była rzeczywistość Pyrkonu 2014. Na szczęście nie tego. Uff...

Co mi w sumie nic nie dało

1. Program
Było kilka rzeczy wyróżniających się np. prelekcja Baniaka, Clausa Raasteda, zjawili się licznie goście, ale były też punkty zupełnie przeciętne. Zresztą to nie powinno dziwić. Z pewnych źródeł wiem, że koordynatorzy bloków nie mieli jakiegoś szaleńczo dużego wyboru i wypadały głównie powtórki prelekcji o identycznej tematyce. W salach prelekcyjnych, znowu, był ogromny tłok. Sytuacja podobna jak na bloku larpowym, za mało punktów(choć nie aż tak dramatycznie).

2. Wszechobecny Adventure Time
Motyw Adventure Time był wszędzie: na smyczach, w games roomie, przed konwentem, na informatorze. Media widzą fandom, z jednej strony to dobrze, z drugiej pytanie na ile fandom będzie samodzielny, nie stając się przybudówką do czyjegoś interesu.

3.Popkulturyzacja i rozrost
Bloki popkulturowe i obecność tego terminu w fandomie jest nowa. Kiedyś fandom budowano wokół fantastyki (głównie literatury do tego dochodziły gry, często związane z fantastyką, a nawet jak nie to i tak będące w kręgu zainteresowań większości fantastów) oraz historia, bardzo często stanowiąca inspirację dla powyższych. Obok zawsze była manga i anime, nie do końca zintegrowana z resztą. W dużym uproszczeniu taki konsensus trwał póki drzwiami i oknami na konwenty nie zaczęli bić poniacze, fani Sherlocka, Breaking Bad (sorry Grid) i inni nie związani z fantastyką czy grami. Jest to zjawisko na pewno przybliżające konwenty do głównego nurtu, bo zwiększające liczbę zainteresowanych i dehermetyzujące środowisko, z drugiej strony mnożą nam się frakcje i grupy pośród fandomu i coraz bardziej rozwodniona staje się tożsamość fandomowa. Jak patrzę na obrzydliwie pastelowy informator Pyrkonu (btw. mający krótkie opisy punktów i będący de facto jedną wielką reklamą) to w zasadzie nie wiem co ma sobą reprezentować. Jestem daleki od sarkania, że fandom się otwiera, co przyniesie to zjawisko czas pokaże

Mój program wyszedł na tyle dobrze, że zgłoszę swojego LARPa na Copernicon. Jak zwykle pokazali się zarówno gracze początkujący (przeważnie bardziej gamistyczni), jak i bardziej doświadczeni. Niemniej udało się, na sesjach też miałem fajnych graczy. W końcu wszyscy chcemy się dobrze bawić.

Słowami podsumowania

Pyrkon nie ma ani ciekawego bloku sesji jak Zjava, ani dobrego bloku Larp jak Copernicon, ani powagi Polconu, jednak to on jest najjaśniejszą gwiazdą na konwentowym niebie. Po prawdzie Pyrkon robi chyba miejsce, które jest w stanie pomieścić to wszystko. Poznański konwent to punkt obowiązkowy, jednak pod względem programu, powiedzmy sobie szczerze, nie wyróżnia się ani trochę i to raczej się nie zmieni, dlatego, że Pyrkon przyciąga innymi atrakcjami.