wtorek, 20 października 2015

Smokopolitan - zin absolutny?

Tekst dla Cafe Raptor

Od czasu do czasu człowiek spotyka się ze zjawiskiem, które niejako wywraca jego utarty pogląd na świat. Nie zawsze muszą być dzieła monumentalne, czasami są bardzo skromne. Zapraszam do zapoznania się z recenzją sierpniowego numeru Smokopolitan i moimi przemyśleniami na jego i nie tylko temat.

Nie raz na grupach dotyczących rpg natykałem się na sytuację w której pytający otrzymywał odpowiedź "po co się o to pytasz, przecież wszystko jest w Internecie". Na początku drugiej dekady obecnego wieku faktycznie zdawało się, że w kwestiach fandomowych i szerzej ogólnoludzkich "wszystko jest w Internecie". Kultowe czasopisma takie jak Magia i Miecz czy Portal były od dawna martwe, prasa fantastyczna powoli się wykruszała, w 2012 r. upadł magazyn Science fiction, fantasy i horror. Tę słodką internetową nirwanę przerwało wielkie wymieranie serwisów. Obecnie takie miejsca jak Poltergeist, Valkiria, Gildia, Paradox i inne są miastami duchów nawiedzanymi przez trolli. Tak, Internet gdzie podobno można było znaleźć dowolny materiał okazał się wydmuszką, zżeraną przez trolling i słomiany zapał. Dlatego potrzebne są nowe serwisy, ale nie tylko. Potrzebny jest papier.

Sierpniowy numer Smokopolitan kupiłem na Coperniconie za 5 złotych polskich, skuszony ceną, przy okazji nabywania Tunnels and Trolls. To co mnie bardzo pozytywnie zaskoczył to szeroka tematyka i pewna "fandomowość" tego zinu. Oprócz publicystyki, prozy i recenzji przeczytać można relacje z konwentów, wieści z fandomu czy artykuły poświęcone rpg i larpom. To ostatnie uważam, za bardzo ważne, ponieważ współczesny fan nie jest tylko biernym odbiorcą, chce partycypować w swoim hobby, a nic nie daje lepszej okazji niż gry i konwenty.

Nie ma chyba zbytniego sensu wymieniać poszczególnych tekstów, zwłaszcza, że zin można pobrać za darmo w postaci pdf, epub i mobi. Wiadomo też, że poszczególne numery będą miały różną tematykę oraz lepsze i gorsze teksty. Postaram się więc wyłuskać ogólne tendencje.
Dział Temat numeru zajmuje 27 stron. Teksty dotyczą filmów, literatury i generalnych przemyśleń autorów. Poza wartością informacyjną starają się przekazać poglądy autora i pobudzić czytelnika do refleksji. Zwłaszcza teksty Pilipiuka i Cholewy. Prawie tyle samo poświęcono prozie - 28 stron. Powoduje to, że magazyn nie ma jednoznacznie literackiego charakteru, co jest zdecydowanym plusem. Mamy już na rynku Nową Fantastykę, czy z mniejszych tytułów Coś na progu, które dedykowane są głównie literaturze. 10 stron dostały gry. Tak, ta liczba nie poraża, jednak to właśnie gry najbardziej potrzebują dobrych tekstów, ze względu na upadek portali. Dlatego, te teksty są ważne. Blogosfera, której w jakimś tam drobnym stopniu tworzę jest w miarę żywotna, jednak blogi mają charakter bardzo subiektywny, trudno też szukać tam tekstów natury ogólnej, dostaje się to co akurat blogerom przyszło na myśl. 7 stron zajmują wywiady, 2 strony wspomnienie po Christopherze Lee, 16 dział Fandom. Dział ten wypełniają relacje z konwentów, wieści i teksty dotyczące nagrody Zajdla. Jest to dział bliski wielu z nas, fandomitów. Zin kończą 4 (de facto to 2, ze względu na duże ilustracje) strony recenzji. Całość dobija prawie 100 stron.

Zróżnicowanie tekstów jest siłą Smokopolitan. Dzięki temu zin staje się przystępniejszy czytelnikowi. Coś też jest takiego w tych tekstach, że zwyczajnie są one bliskie tematom poruszanym na konwentach. Trzeba też przyznać, że drugi numer rozchodzi się jak ciepłe bułeczki. Na samym Coperniconie zeszło 50, a łącznie znacznie pond 1000. Podobne nakłady ma Magia i Miecz.
W porównaniu z innymi czasopismami Smokopolitan wypada dobrze. Żółtawy papier może nie jest najlepszych lotów, ale ilustracje i układ tekstu są miłe dla oka. To co jednak wyróżnia zin jest brak pewnej hermetyczności innych tytułów. Odrodzona Magia i Miecz to porządny magazyn, ale poza graczami nikogo raczej nie zainteresuje. Nowa Fantastyka natomiast dość mocno oddaliła się od życia fandomu. Czasopismo skupia się na literaturze i publicystyce literackiej, filmowej i komiksowej. Zawiera też, moim zdaniem, zwyczajnie zbędne teksty popularnonaukowe. Profil Nowe Fantastyki jest zwyczajnie bardziej ograniczony i skierowany do bardziej doświadczonego niż Smoko.
To było bardzo dobrze wydane 5 złotych.

1 komentarz: