czwartek, 2 lipca 2015

Warhammer - jak wygląda pierwsza edycja z perspektywy drugiej

Jak zauważył Zegarmistrz drugiej edycji Warhammera stuknęło 10 lat. Druga edycja WFRP była jedną z pierwszych gier rpg w jakie grałem, z osławioną jedynką spotkałem się niedawno. Mimo, że "pierdycja" pochodzi z 1986 r. w Polsce nadal jest żywa, a dyskusje i wojny edycyjne trwają w najlepsze.

Podręcznik

Jedynka do prawie 400 stronicowa czarno-biała cegła. Dwójka ok. 250 full-color. Nie wchodząc w niuanse układu podręcznika jedynka unika błędu, który popełniono w drugiej edycji. Otóż nowszy podręcznik po wielu bardzo dobrych rozdziałach (np. tych o magii i religii) serwuje nam dość ubogi opis świata i śmiesznie krótki bestiariusz (raptem 10 istot, 10 przykładowych npc-ów, kilka zwierząt). Zamieszczona mapa jest bardzo nieczytelna. Pod tym względem bogaty bestiariusz, wyczerpujące opisy lokacji i historia od czasów Dawnych Slannów wypada lepiej.

Punkt dla jedynki.

Bretonia

Fakt, istnienie kraju na poziomie przełomu XIII i XIV wieku otoczonego przez renesansowe potęgi jest dziwne. Jednak zdecydowanie bardziej lubię nową Bretonię. Przede wszystkim za jej rycerski, arturiański klimat. Stara Bretonia była moim zdaniem strasznie nijaka. Niejasne było nawet czy w końcu jest bardzo daleko od skazy chaosu, czy co drugi arystokrata bretoński jest kultystą. Stare Mousillon będąc ośrodkiem otwarte kultu chaosu wydaje mi się zbyt pretensjonalne. Nowe jest znacznie subtelniejsze i jest nawiedzane przez szerszy asortyment zagrożeń.

Punkt dla dwójki.

Norska

Tutaj dwójka zalicza epic fail. Cieszę się, że w podstawce i więcej w podręczniku do Chaosu zamieszczono opis Norski i norsmeńskie profesje (całkiem dobre) i cały opis był konsekwentnie wikińsko-nordycki w klimacie, dlatego, że fluff nowszych edycji WFB (6+) asymilował Norsmenów do genericowych barbarzyńców Chaosu. Stara edycja była bardzo lakoniczna w opisie krainy, a na ilustracji znajdował się conanowaty typ, znacznie gorszy (IMHO) niż "nordyckie" ilustracje z Księgi Spaczenia, jednak stara Norska była sojusznikiem Imperium w walce z Chaosem. Nowa jako teren wpływów Chaosu jest niegrywalna. Informacja ta pojawia się w dodatkach (Bestiariuszu i Księdze Spaczenia). Lepiej zostać tutaj przy lakonicznych danych z podstawki, która o tym nie wspomina.

Punkt dla jedynki.

Stara Wiara

Mam wrażenie, że jedyny powód dodania Starej Wiary do pierwszej edycji to dodanie jakiegoś tła dla profesji druida, a sami druidzi są tylko dlatego, że no... w każdym fantasy są druidzi. Brak Starej Wiary, kiedy mamy w dwójce Taala i Rhyę oraz czarodziei życia i bestii jest dla mnie nieodczuwalny.

Punkt dla dwójki.

Malal

Chaos zwalczający chaos to ciekawy koncept. Malal załapał się do podstawki rzutem na taśmę, tuż przed tym jak Games Workshop straciło do niego prawa, na rzecz twórców komiksu gdzie po raz pierwszy się pojawił, aby nigdy nie zagościć na kartach dodatków do Warhammera. Od tego czasu GW stało się sądowymi warchołami posuwający się do takich absurdów jak prób opatentowania określenia "kosmiczni marines", albo obnoszący się z tym, że słowo "eldar" należy o nich. Malal odszedł, nie z winy GW jednak. Szkoda.

Punkt dla jedynki.

Bogowie prawości

Powiem tak, nie za bardzo wiem po co oni są. Doktryna Alluminasa jest niezrozumiała przez ludzi, Arianka śpi. Jak kiedyś zauważył Drachu Solkan był fajny, póki Sigmar nie przeją łowców czarownic i póki nie okazało się, że jednak jest ważny. Mało kto te bóstwa czci. Całość wygląda na element zbędny i jest prawdopodobnie pozostałością moorcockowskich inspiracji twórców Warhammera.

Punkt dla dwójki.

Elementalizm, iluzjoniści vs kolegia magii

Iluzjonistów zastąpili magowie cienia. Elementalizm był genericową szkołą magii, jaką można było spotkać w co drugim rpg. Nowy system magii z ośmioma kolegiami i wiatrami magii ma znacznie ciekawszy fluff, niż stary. Nie wiem po co elementalizm był wspominany w podręczniku Królestwo Magii.

Punkt dla dójki.

Bestiariusz

Druga edycja odrzuciła kilka stworów - Zoaty, Fimiry, Reptilionów, Troglodytów itp. Mi osobiście brakuje Reptilionów jako drugiej obok Skavenów podziemnej rasy. Z jednej strony szkoda, z drugiej strony tak jak druidzi czy Bogowie prawości to ofiary czynienia świata mniej genericowym co należy policzyć na plus.

Punkt dla jedynki.

Mechanika

Plus dla dwójki. Zbalansowanie profesji, rozdział zdolności i umiejętności, cech głównych i pobocznych  itp. Co tu dużo mówić.

Punkt dla dwójki.

Ogólny obraz

Nieprawdą jest jakoby to jedynka była "ta mroczna", a dwójka to "dedekopodobna". Jesienna Gawęda to polski wytwór. Warhammer zawsze miał sobie pierwiastek heroizmu, groteski i pulpowości obok całego tego mroku. Patrząc na ilustracje do pierdycji widać, że renesansowość Imperium stanęła twardo na nogach dopiero w suplementach, tak samo jak wiele kluczowych elementów, np. waga kultu Sigmara. Uważam, że druga edycja jest bardziej przystępna i to "więcej Warhammera w Warhammerze". Odpadło wiele wczesnych, mocno genericowych elementów.

Plus dla dwójki.

Podsumowanie

4 do 6 dla drugiej edycji. Uogólniając wolę drugą edycję, jednak pewne pomysły z jedynki i niektóre elementy podręcznika bardziej podobają mi się w starej edycji.

7 komentarzy:

  1. "Mimo, że "pierdycja" pochodzi z 1986 r. w Polsce nadal jest żywa, a dyskusje i wojny edycyjne trwają w najlepsze."

    To iż kilku "nekromantów" animuje pierwszą edycję WFRP (zaś wielu erpegowców po prostu nie ma nic do powiedzenia poza k4 systemami w które zagrało), to dyskusje wciąż rzekomo żywe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tych nekromantów jest sporo na grupach FB, konwentach itp.

      Usuń
  2. Masnfeld: Zdziwiłbyś się ilu ich jest. To znaczy jasne - dwójka jest żywsza, ale non toper spotykam ludzki, którzy dalej cisną w 2-3 gry (zwykle neuro i WFRP1, a czasem jeszcze stary Wampir). Ale spójrz o dyskusjach fluffowych - ilu ludzi nie przyjmuje obrazu świata 2ed. U ilu ludzi nie wystąpiła Burza Chaosu i ilu ludzi lekce sobie waży nową Bretonię. Mechanikę, kolegia itd. biorą z drugiej edycji, ale świat mają pierwszoedycyjny.

    Casual: Fajnie się czytało, ale trochę mnie dziwią kategorie :) Wiesz... ciężko dać punkt za 5 linijek o Malalu i udawać, że całokształt mechaniki wart jest tyle samo. A nawet jeśli uznamy że Malal jest ważny, to gdzie punkty za Esmeraldę, Grungiego, i tego jak mu tam - Lindrillina?

    Ale dalej idąc - może i 1ed. ma Malala, ale nie ma Tzeentecha ani Slaanesha. Zwróć uwagę - nie pojawiają się w podstawce.
    No i najważniejsza rzecz dla religijności w Imperium - Sigmar w podstawce 1ed ma mniej miejsca niż Esmeralda. Fanatzym Sigmarytów, konflikty z Ulrykanami, łowcy czarownic Sigmarytów, fanatole, dominująca rola kultu i (w ostatnich latach) łysi księża w power armorach - wszystko to pojawia się później :)
    Dość wybiórcze te Twoje kategorie :P

    A za nudzenie historią Slannów to bym pojechał po punktach :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz. Te kategorie to zupełny mojszyzm, żadna próba obiektywnej oceny, bo z tą grą chyba tak się nie da ;). Religia, bogowie chaosu i masa rzeczy zmieniała się krystalizowała podczas okresu dwójki. Esmeralda i Grungi (czy jakiś tam inny bóg krasnoludów) są w dwójce. Jeżeli chodzi o elfy do w dwójce dostały panteon z prawdziwego zdarzenia. Brak roli sigmarytyzmu zauważyłem i za to poleciał punkcik za obraz, ale jak już pisałem te punkty były za to co mnie jakoś ruszyło. Jeżeli chodzi o historię, to mamy wahadło :P. Za dużo lub za mało. Chyba wolę jednak ciut za dużo niż nieco za mało.

      Usuń
    2. Garstka osób, kilkadziesiąt, a nawet parę setek to nadal nie jest "duża liczba". Poza tym, wspominasz o ludziach którzy stanowią szersze grono erpegowców, ale nigdy nie interesowali się czymś innym niż ich ukochanym WFRP. Plus, wspominasz o ludziach 30+ letnich, czyli ludziach którzy dawno przeżyli swoje najlepsze erpegowe lata.

      Usuń
    3. Parę setek w polskim fandomie rpg to nieprzeliczony tłum. Nie jest prawdą, że każdy kto pyka w pierdycję to dziod o ograniczonych horyzontach rpg-owych. Sam znam osoby wieku naście do studenckiego, które preferują jedynkę.

      Usuń
  3. "Plus, wspominasz o ludziach 30+ letnich, czyli ludziach którzy dawno przeżyli swoje najlepsze erpegowe lata."

    Ja jestem 30+
    Moje najlepsze erpegowe lata własnie się dzieją :)

    OdpowiedzUsuń