Oczywiście wszystko jest kwestią przyjętej konwencji. Można wzorować się na historii, można tworzyć niezwiązane z historią fikcyjne realia i można również zastosować historię tylko jako dekorację. Niniejszy wpis ma na celu pomóc w budowaniu konwencji historycznej (w fikcyjnych światach również) i pokazanie jak uniknąć przypadkowego tworzenia Flinstonów ;).
Początek
Większość settingów rpg korzysta garściami z realiów historycznych. Odwołanie się do wiedzy gracza ułatwia wyobrażenie sobie świata, wczucie się w postać itp. Żeby uczynić z tejże historyczności kluczowy element trzeba jednak zrobić coś więcej niż tylko stwierdzić, że są konie zamiast samochodów, łuki zamiast karabinów, karczmy zamiast barów i szklane kule zamiast telewizji. Trzeba trochę wiedzy, zwłaszcza na temat mentalności i społeczeństwa, ponieważ tą dotyczącą sfery materialnej przeważnie mamy. Ludzie średniowiecza czy renesansu, które są najczęściej wykorzystywanymi przez rpg-owców epokami, nie różnili się od nas tak bardzo jak może nam się wydawać. Operowali jednak innymi pojęciami i mieli inne wartości z czego wynika większość popularnych nieporozumień czy uproszczeń. Przyjrzę się kulturze zachodniej, ponieważ gry osadzone w bardziej egzotycznych realiach (chociażby Legenda Pięciu Kręgów) przeważnie przykładają większą wagę do opisu realiów.
Wolność, równość, demokracja
Już starożytni Rzymianie uznawali, że według prawa natury każdy człowiek jest wolny i równy, ale w rzeczywistości tak nie jest. Jedni są wolni, inni są niewolnikami, jedni są patrycjuszami, inni ekwitami, plebejuszami, jedni bogaci, inni biedni. Gdyby człowiekowi dawnemu powiedzieć, że wszyscy ludzie są równi, wskazałby żebraka i króla i powiedział, że tak nie jest. Istniały spekulacje na temat takiego stanu (chociażby Utopia Morusa), jednak nikt nie brał tego jako realny postulat społeczny, ponieważ wydawał się niemożliwy do zrealizowania. Równość natomiast grała ogromną rolę w ramach jednego stanu. Najlepszym przykładem jest egalitaryzm polskiej szlachty XVI - XVII wieku, wyrażony w przysłowiu "szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie". Szlachta sprzeciwiała się nadawaniu indywidualnych przywilejów, tytułów, orderów. Każdy miał takie same prawa, przywileje i obowiązki. Jedyną rzeczą wpływającą na sytuację szlachcica było posiadanie (lub nie) majątku ziemskiego. Żeby być posesjonatem wystarczyło jednak tylko posiadać np. dzierżawę. Częstą praktyką średniowieczną były sądy parów - równych sądzili równi. Inaczej też podchodzono do wolności. Pojęcie to było dwojakie człowiek mógł być wolny lub mieć wolności (po angielsku byłoby free i liberties). Człowiek wolny nie był przywiązany do ziemi, mógł się udać gdzie chce i robić co chce, choć oczywiście musiał słuchać rozkazów władzy czy seniora. Generalnie status wolnego chłopa od statusu wolnego szlachcica różnił się przywilejami-wolnościami, które oni posiadali. Charakterystyczną cechą walki o wolności było to, że rzadko kiedy walczono o nowe (przynajmniej oficjalnie), tylko zawsze dążono do przywrócenia starych, przestrzegania prawa przez władcę, czy zamiany zwyczaju w obowiązujące prawo. Robin Hood walczył z niesprawiedliwymi podatkami, taki sam był powód uchwalenia Wielkiej Karty swobód w Anglii, polskie przywileje szlacheckie (zwłaszcza nieszawski o nienakładaniu podatków i konstytucja Nihil Novi o zgodzie szlachty na nowe prawa) były przeważnie zmianą częstego zwyczaju w zasadę. Na koniec tego tematu warto dodać, że monarcha średniowieczny (oprócz cesarza Bizantyjskiego w kręgu zachodnim) nie rządził absolutnie, tylko za "radą i zgodą" baronów, czyli rady królewskiej (późniejszy senat w Polsce, Izba Lordów w Anglii) oraz wiecu, zgromadzenia czy "ogółu" (późniejsza Izba Poselska w Polsce, Izba Gmin w Anglii. Oczywiście zgromadzenia i rady wyglądały różnie w zależności od kraju, niemniej absolutyzm narodził się dopiero w epoce renesansu. Bardzo długo potrzebna też była zgoda zgromadzenia do wstąpienia następnego władcy na tron. W Polsce np. władza nie była dziedziczna w linii prostej, tylko w dynastii (każdy członek miał teoretycznie równe prawa do tronu), co doprowadziło do powstania elekcji. We Francji natomiast primogenitura wykształciła się przez wiele lat elekcji najstarszego syna. Istniało równierz prawo oporu wobec łamiącego prawo, niegodnego władcy. W dawnych czasach istniało sporo republik, chociażby Wenecja, Genua, Piza, Szwajcaria czy Niderlandy. Ustrój republikański, uznawano za właściwy miastom i społeczeństwom mieszczańskim czy chłopskim (Szwajcaria), nikt nie uznawał republiki za alternatywę dla monarchii w dużym państwie. Co ważne też, do rewolucji francuskiej nie istniały antagonizmy na tle "wrogiego" ustroju.
Will został by w domu, gdyby angielski szeryf przestrzegał prawa
Zabobon, ciemnota, nauka
Ludzie średniowiecza nie byli wcale głupsi od nas. Prawda, byli mniej wykształceni, w większości niepiśmienni, ale z drugiej strony ilu z współczesnych ludzi bezkrytycznie chłonie przekaz medialny. Pod tym względem chyba nie jesteśmy lepsi. Ludzie średniowiecza nie rozgraniczali nauki, wiedzy tajemnej i teologii. Jeszcze Izaak Newton próbował stworzyć kamień filozoficzny, obliczyć datę Apokalipsy, a to jabłko to tak przypadkiem spadło. Generalnie antagonizmy na linii religia-nauka były rzadsze, chociażby dlatego, że większość naukowców była kapłanami. Renesans zaczął rozgraniczać obie sfery, ale ucięcie to dopiero wiek XVIII. Doskonałym przykładem settingu z "dawnym" pojmowaniem kwestii nauki i wiary jest Monastyr. Magii i pogaństwu przeciwstawiony jest świat wiary i nauki. Valdorczycy - poganie i sługi Deviara posługują się magią, natomiast mieszkańcy Dominium - wyznawcy Jedynego zgłębiają tajniki nauki, a głównym jej mecenasem jest sam papież. Bardziej skomplikowaną kwestią jest sytuacja kiedy nauka ścierała się z dogmatami, czy poglądem uświęconym przez tradycję - casus Kopernika i Galileusza. W praktyce jednak antagonizm ten jest mniejszy niż przeważnie nam się wydaje. Kolejną kwestią jest wiara w istnienie mitycznych stworów: jednorożców w Indiach, Psiogłowych w Kitaju (św. Augustyn wątpił w ich istnienie, ale stawiał ich na równi z ludźmi, a więc rasizm w fantasy to kolejna aluzja do współczesności). Kiedyś świat pozostawał w większości niezbadany, a Terra Incognita mieściło fantastyczne istoty (jak dziś kosmos mieści UFO). Na krańcach starych map rysowano różne bestie i podpisywano Hic sunt dracones - tu żyją smoki. Przez pewien czas uznawano wręcz, że smok to gatunek gadów żyjący w Etiopii czy Indiach, obie te krainy były "pojemnikiem mitycznych" istot.
"Smoki charakteryzują się długimi, wstrętnymi pyskami, ostrymi zębami i ognistym językiem, uszy mają podobne do rogów, kark jest długi a ciało jaszczurcze. Dwie nogi są podobne do orlich pazurów, a skrzydła mają jak nietoperze. Smoki mieszkają w Indiach i w Etiopii, gdzie stale jest lato. Są to największe zwierzęta na świecie." - Fulko z Chartres, XII wiek.
Generalnie w średniowieczu istniała mała szansa na obalenie jakiegoś twierdzenia o świecie, zmieniło się to wraz z wielkimi odkryciami geograficznymi.
Smok ze średniowiecznego bestiariusza z Aberdeen
Honor, przysięga, infamia
Gra o tron nauczyła nas, że "realistyczne" średniowiecze to zdrady, spiski i kłamstwa, a słowa to wiatr. Już w starożytności, kiedy nie sporządzano jeszcze umów na papierze wykształciło się ogromne znaczenie przysięgi, które złamał dopiero wiek XX i to jeszcze nie wszędzie. Słowo miało ogromne znaczenie, a krzywoprzysięstwo było nie tylko grzechem, ale i zbrodnią, w najgorszych przypadkach ściągającą infamię. Infamia była społeczną śmiercią osoby. Nikt komuś takiemu nie zaufał, nikt nie udzielił pożyczki, nic. Honor był niemal realnie istniejącym dobrem. Warto tu dodać, że oszustwo, czy składanie fałszywych zeznań nadal jest bardzo ciężko karane w USA. Podam tutaj zasłyszaną, prawdziwą historię. Pewnemu Polakowi, studiującemu w USA zamókł bilet miesięczny. Pechowiec zgłosił się z tym do faceta w okienku, a ten długopisem wypisał mu kwit na zamokłym, nieczytelnym kawałku kartonu. Uznał, że chłopak musiałby być nienormalny, żeby go oszukać, ponieważ kara za oszustwo była nieporównywalnie większa od wartości biletu.
Słów nie rzuca się na wiatr.
Aha i jeżeli jesteśmy już przy kwestiach obyczaju, warto wspomnieć o roli kobiet. Jest to temat na osobny wpis i przelano już hektolitry tuszu, więc nie będę się rozwodził. Istnieją dwie narracje: kobieta w czasach dawnych nic nie znaczyła i kobieta w czasach dawnych wszystko mogła. Cytując klasyka jeden rabin powie tak, inny rabin powie nie. Biorąc jednak pod uwagę, że na kartach historii znajdujemy sporo wpływowych kobiet, prawda jest pewnie gdzieś po środku. Zaryzykuję stwierdzenie, że politycznie (choć nie do końca) dominowi mężczyźni, jednak towarzysko kobiety. Jak pisałem przy punkcie o równości, uznawano, że różni ludzie ze względu na pozycję w społeczeństwie, zajęcie, pochodzenie czy predyspozycje posiadają różne prawa, różnie obowiązki i różne ograniczenia.
Karol Wielki pasuje Rolanda na rycerza
Wiara, religia, fanatyzm
Uderzę z grubej rury. Święta Inkwizycja powstała, aby ograniczyć prześladowania religijne. Co do....? Tak, powstała aby chłopi i mieszczanie nie palili "czarownic", rzekomych heretyków i Żydów. Jej celem było likwidowanie przywódców herezji, procent spalonych ze skazanych wynosi 5, a łączna liczba ofiar to 15 tysięcy. Od 1184 roku do końca XVIII wieku. Przed trybunałem Inkwizycji można było się bronić, 50% oskarżonych było uniewinnianych, a np. przed trybunałem rewolucyjnym we Francji - nie. Podobnie było z krucjatami. Pierwsza krzyżowa miała bardzo prozaiczne powody polityczne. Cesarz Bizancjum nie radził sobie z inwazją Turecką, więc poprosił Papieża o pomoc. Papież natomiast uznał, że należy zabezpieczyć szlaki pielgrzymów do Jerozolimy, ze względu na niedawne rządy Szalonego Kalifa al-Hakima w Egipcie i obecne mu rządy Turków Seldżuckich w Palestynie, nie wiele lepszych. Ciekawym zjawiskiem również była większa tolerancja i lepsze zrozumienie muzułmanów przez krzyżowców z Królestwa Jerozolimy, niż przez świeżych przybyszy z Zachodu. Warto tu przytoczyć historię Usamy ibn Munkiza, którego podczas pobytu i modlitwy w Jerozolimie, przed grubiańskim przybyszem "z kraju Franków", tj. Zachodu obronił... Templariusz, ba jeszcze grzecznie przeprosił za afront. Fanatyzm, pogromy, procesje biczowników i podobne ekscesy nie były pomysłami oficjalnych władz religijnych. Sytuacja w Islamie była bardziej skomplikowana, ze względu, na to, że od XIII wieki, kiedy to Mongołowie zdobyli Bagdad i zabili kalifa, Muzułmanie w zasadzie nie mieli centralnego przywództwa duchowego. Niemniej wczesny Islam był tolerancyjny wobec podbitych ludów. Od XI wieku zaczęła wzrastać rola indywidualnych kaznodziei na rzecz kalifatu, który stawał się instytucją praktycznie świecką. Podobnie zresztą jest dziś. Mimo, że większość imamów potępia terroryzm, imamowie Państwa Islamskiego mówią swoje. Podobne problemy ma zresztą każda religia pozbawiona głowy, chociażby protestantyzm. Nie jest to kwestia tylko organizacji, ale także tradycji, wieki zgody w doktrynie eliminują skrajności, spójrzmy chociażby na prawosławie z symboliczną raczej władzą Patriarchy Konstantynopola.
Najgorsze zbrodnie na tle religijnym rzadko kiedy są dziełem oficjalnej hierarchii, przeważnie władców (wojny epoki reformacji) lub pojedynczych charyzmatycznych fanatyków.
Baldwin IV i wielu innych przywódców krzyżowców dążyło do stałego pokoju z Islamem
Podsumowanie
Prawie cały ten tekst dotyczył historii, nie rpg. Jednak, żeby w rpg wykorzystać historię jako coś więcej niż dekorację, trzeba zrozumieć ludzi, których prawdziwe zachowania, odbiegały od naszych prostych stereotypów człowieka XXI wieku. Może się zdawać, że tekst miał na celu "wybielenie" średniowiecza. Czasami jest to potrzebne, ponieważ mamy tendencję do tworzenia czarnych legend częściej niż białych, są po prostu bardziej nośnie i często rodzi je niezrozumienie. Sprawy rzadko mają się tak prosto jak nam się zdaje.
PS. Może zrobię z tego jakiś cykl?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz